czwartek, 11 lutego 2016

Co nas kręci, co nas podnieca

Dzisiaj z przymrużeniem oka. Bardziej niż zbliżające się Walentynki natchnęła mnie do tego tematu moja przyjaciółka, która rzuciła, że jej zdaniem moje wyniki z poszczególnych przedmiotów są w tym roku wprost proporcjonalne do wyglądu prowadzącego. (Tak się składa, że na moim kierunku wykładowców i asystentów płci męskiej jest dużo więcej niż kobiet. I rzadko, bo rzadko, ale zdarzają się wśród nich tacy, którzy naprawdę mogliby uwiecznić okładkę jakiegoś kolorowego czasopisma.) Wydaje mi się, że większość moich czytelników to kobiety (…?), więc postanowiłam, że jeden temat mogę poświęcić temu, czym właściwie jest piękny mężczyzna? Specjalnie używam słowa piękny, a nie przystojny – bo piękno to dużo więcej niż wygląd zewnętrzny.

Może na wstępie uprzedzę, że mój gust, jeśli o wygląd chodzi, jest dość specyficzny, więc proszę go nie brać do siebie. Zresztą ja te preferencje odnoszę też sama do siebie… Ale nie, o tym innym razem. Więc w największym skrócie – jeśli chodzi o sam wygląd, to najbardziej podobają mi się szczupli mężczyźni. Tacy bardzo szczupli też. Pociągają mnie, chociaż to śmiesznie brzmi, wystające kości policzkowe i delikatnie zapadnięte policzki. Poza tym u mężczyzny zawsze zwracam uwagę na… brwi (gęste i ciemne - ideał) oraz dłonie. No i oczy, bo „oczy są światłem duszy”.

Tym, co moim zdaniem jest ważniejsze od wyglądu, jest inteligencja. Serio, nie ma nic bardziej pociągającego. Tak jeszcze wracając do tych przystojnych asystentów – wykładowca mojego ulubionego przedmiotu to chodzący przykład tego, że owszem, wygląd wykładowcy (i  jego garnituru, ekhm...) ma znaczenie. Gdybym mogła, wstawiłabym tu jakieś zdjęcie poglądowe obrazujące, jak dziewczyny przychodzą ubrane na wykłady i seminaria pana docenta. Albo moje własne zdjęcie, jak o pierwszej w nocy uczę się na kolokwium z prowadzonego przezeń przedmiotu, pijąc piątą kawę i próbując przekonać samą siebie, że poświęcam się tak tylko ze względu na moje wybitne zainteresowanie szlakiem mTOR i cyklem fosfoinozytoli błonowych. (Rezultat – śmiesznie wysoka średnia z tego konkretnego przedmiotu, podczas gdy pozostałe przedmioty… no… na pozostałe już nie miałam czasu.)

A tak na poważnie, trafiłam dzisiaj na cytat który jakoś wrył mi się w pamięć:

Prawdziwym kalectwem jest brak serca.

Jakiś czas temu brałam udział w zajęciach, które prowadził młody lekarz na rezydenturze. Z onkologii. Obiektywnie patrząc, nie był jakoś specjalnie przystojny. Na pierwszy rzut oka nie miał w sobie nic takiego, co zapierałoby dech w piersiach. A potem usiadł i zaczął spokojnym głosem opowiadać nam o pacjencie, który był w jego wieku, dopiero co się ożenił… i on był tą osobą, która musiała powiedzieć temu pacjentowi, że już nic się nie da zrobić. Że chemioterapia i tak nie pomoże, więc ją wycofują. Słuchałam go i czułam tylko, jak rośnie mój podziw do tego lekarza, podczas gdy ja sama robię się coraz mniejsza. Poczułam się jak taka głupia, mała dziewczynka której wydawało się, że ma jakieś pojęcie o życiu, a tak naprawdę nic jeszcze nie przeżyła. Dlatego jeśli kiedyś zdecyduję, że chcę z kimś spędzić resztę życia, to bynajmniej nie ze względu na piękną twarz. Bo wiecie, jeśli za piękną twarzą nie kryje się nic więcej, to mogę ją sobie równie dobrze wydrukować i powiesić na ścianie – będzie mniej problemów. Natomiast nie wyobrażam sobie bycia w związku z kimś, kto nie ma serca dla innych. Empatia i wrażliwość na ludzką krzywdę to coś, bez czego nie można chyba nawet mówić o miłości.

Ciąg dalszy nastąpi - w Walentynki dokończę, jaki właściwie powinien być ten ideał.

A skoro mowa o ideałach... wiecie, co to za Panowie?







2 komentarze:

  1. Saphiofilia. Czyli fetysz dotyczący inteligencji. Sama na to "cierpię" i niepoprawnie fascynuję się sporo starszymi mężczyznami z klasą, wyrobionym gustem, doświadczeniem życiowym i wiedzą, której wydaje mi się że nigdy nie będę w stanie pojąć.
    Dla mnie w wyglądzie ważne są oczy, dłonie i uśmiech. No i wzrost. Z moim 173cm i uwielbieniem dla 6-8cm obcasów mam mały problem z górowaniem nad większością kolegów.
    Więc rozumiem Cię doskonale. I ciekawa jestem jaki ten Twój ideał będzie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wystające kości policzkowe i lekko zapadłe policzki? Dostaję palpitacji serca, gdy widzę takiego mężczyznę. Jeżeli chodzi o wygląd, to moim ideałem zdecydowanie jest młody Johnny Depp. Być może to oklepane, ale od kilku lat nieustannie to powtarzam. Chociaż pociągają mnie również mężczyźni z obfitymi ,ciemnymi brodami. Mój nauczyciel od gitary taką posiada. Ach, on tez jest moim ideałem, ale to już bardziej tak na poziomie mentalnym. Jest strasznie inteligentny, ma niesamowite poczucie humoru i on ma to coś w oczach. Kiedy bierze gitarę do ręki i zaczyna grać , widzę,że w każdy pojedynczy dźwięk stara się włożyć duszę. Gra, jakby od tego zależało jego życie. Zaangażowanie ,pasja wręcz od niego bije. I to jest coś, czego szukam u płci przeciwnej. Musi mieć pasję. Uwielbiam obserwować ludzi, gdy oddają się w pełni temu, co kochają. Niesamowity widok. Są tacy szczęśliwi i sprawiają wrażenie, że nie zauważają innych do okoła, jakby cały świat przestał istnieć. To jest w ludziach najpiękniejsze.
    Pozdrawiam.

    theeternalbattle.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń